Lewin Lewin
242
BLOG

Remuszko o Wyborczej - cz. 3

Lewin Lewin Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

W tej notce kontynuuję moje streszczenie książki Remuszki o Gazecie Wyborczej. Rozwinę teraz punkt 2 - Dziennikarze nie są czwartą władzą ale de facto pierwszą co w połączeniu z faktem, iż nie są oni wybierani w demokratycznych wyborach, czyni ich bardzo dużym zagrożeniem dla demokracji i wolności słowa.

Zauważyłem pewne zjawisko u siebie i u innych. Często powtarzamy pewne obiegowe prawdy, niejednokrotnie oczywiste, ale w pędzie, w natłoku obowiązków i z czystego umysłowego lenistwa nie próbujemy dokonać jakiejś syntezy, nie próbujemy dobrze zrozumieć co z tych "oczywistych oczywistości" wynika. Remuszko w swojej książce tej syntezy dokonał. Nie odkrył ameryki, i pewnie niejeden będzie mógł skwitować jego wywody wzruszeniem ramion - "phi, też coś. Wiedziałem o tym od dawna". Ja też o tym wiedziałem, ale dopiero Remuszko skłonił mnie do zastanowania się nad skalą problemu i nad głębią jego konsekwencji.

Zastanówmy się na bazie jakich informacji wyrabiamy sobie pogląd na otaczającą nas rzeczywistość. Odpowiedź jest jedna - na podstawie tego co nam przekażą dziennikarze. Książki to bardzo ważne źródło cennej wiedzy, ale one powstają z opóźnieniem. Źródłem informacji bieżącej dla większości z nas są dziennikarze. Choćbyśmy nie wiem jak byli inteligentni i dociekliwi, nie wyciągniemy żadnych wniosków jeżeli nie będziemy mieli danych do analizy. A tych danych dostarczają nam dziennikarze. Jeżeli dziennikarze nam o czymś nie powiedzą, to po prostu nie będziemy wiedzieli, że coś istnieje lub że coś się wydarzyło, bo niby skąd. A więc oczywista oczywistość numer 1 - to dziennikarze decydują o tym co wiemy a czego nie wiemy.

Dla kogo pracują dziennikarze - dla gazet i dzienników. Większość z nich to komercyjne firmy, których podstawowym celem działania jest przynoszenie zysków i realizowanie celów swoich właścicieli i udziałowców, jakie by te cele nie były. Politycy też mają wpływ na nasze życie, ale Ci są wybierani w demokratycznych wyborach. Za to dziennikarze są wybierani według widzimisię osób odpowiedzialnych za rekrutację w danej firmie. Oczywiście jest coś takiego jak prawa rynku, dobrzy i źli dziennikarze (albo może poczytni i niepoczytni), nie zmienia to jednak faktu, że decyzja o tym kto będzie pisał w danej gazecie czy gadał z danej telewizji, jest decyzją osób w prywatnych firmach. To oczywista oczywistość numer 2.

W większości krajów, których demokracja nie była tak bezwględnie tłamszona jak w Polsce za komuny, wytworzyła się zróznoważony rynek prasowy, który rozdzieliły pomiędzy siebie gazety różnych opcji. W Polsce po 1989 było inaczej - były skompromitowane gazety rządowe i GW jako dominująca gazeta opozycyjna. Istniała więc nierównowaga - potężna GW, potem długo, długo nic i inne gazety. W związku z tym jeżeli GW coś postanowiła przemilczeć to przeciętny obywatel o tym czymś się nie dowiadywał. Jeżeli GW postanowiła napisać o kimś, że jest pedofilem to w przekonaniu większości osób ten ktoś był pedofilem. Inne gazety mogły pisać, że jest inaczej ale ponieważ miały nieporównanie mniejszy zasięg, przeważała wersja GW. To oczywista oczywistość numer 3.

Czy po Okrągłym stole komuniści wyparowali? Nie. Zwalczali gospodarkę kapitalistyczną, ale na pewno dużo lepiej rozumieli jej realia od przeciętnych obywateli, dlatego dobrze wiedzieli, które obszary powinny pozostać pod ich kontrolą. Jedną z metod sprawowania kontroli nie wprost jest umieszczanie w odpowiednim miejscu tajnych agentów. Według Remuszki, szpiegów i agentów każdy reżim, ze zrozumiałych względów, najwięcej stara się umieścić wśród opozycji i wśród dziennikarzy.  To oczywista oczywistość numer 4.

Dlatego zdaniem Remuszki, biorąc pod uwagę powyższe, i znaczenie dziennikarzy w kształtowaniu opinii publicznej, lustracja tego środowiska jest sprawą priorytetową, której wagę trudno jest przecenić.
Jak wszyscy wiemy do takowej lustracji nigdy nie doszło, co jest w dużym stopniu zasługą GW, która bezwględnie z tą ideą walczyła.

Teraz zbierzmy to wszystko razem. Rynek prasowy jest zdominowany przez imperium Agory (które dzisiaj oprócz GW posiada wiele innych tytułów i stacji radiowych). Do dzisiaj nie jest znana pełna lista właścicieli koncernu. Poczynania Agory jak i GW są kierowane przez wąską grupę ludzi, którzy dobierają sobie pracowników według swoich preferencji i upodobań. Zasięg GW jest tak duży, że jest ona w stanie nie tylko oddziaływać na ocenę faktów przez opinię publiczną. GW de-facto może fakty sama tworzyć, sama może kreować rzeczywistość. I może to czynić bez ponoszenia za to jakiejkolwiek odpowiedzialności. W większości demokratycznych krajów, media są 4 władzą. Ponieważ rynek prasowy jest zrównoważony, to co w jednej gazecie jest przemilczane, w drugiej gazecie o podobnym zasięgu jest roztrąbione. W Polsce, ze wględu na zachwiane proporcje, Agora jest władzą pierwszą (a przynajmniej przez długi czas była), mającą większy wpływy na rzeczywistość niż prezydent, premier i prymas razem wzięci. Co więcej Remuszko stara się dowieść (po odpowiedź czy zrobił to przekonująco czy nie, odsyłam do jego książki), że wpływy Agory są tak duże, że inne gazety boją się z nią zadzierać. Jeżeli dorzucimy do tego fakt, że dziennikarze należą do grupy zawodowej, która, jeżeli chodzi o szansę "zagencenia" jest grupą bardzo wysokiego ryzyka, i która nigdy nie została zlustrowana - to wyłania się z tego dość nieciekawy obraz.

Tu kończę streszczenie książki Remuszki. Mam nadzieję, że udało mi się choć kilka osób zainteresować na tyle aby ich skłonić do lektury.

Ja ze swojej strony, o czym pisałem w swojej pierwszej notce, czuję że po latach muszę pewne elementy swojego widzenia rzeczywistości ocenić na nowo. Jeżeli przez dłuższy czas uważałem kogoś za oszołoma, staram się zastanowić, dlaczego tak uważałem. Jeżeli dochodzę do wniosku, że przeczytałem o tym w GW, lub że wszyscy o nim mówili, że oszołom, to staram się sprawdzić dokładniej, czy ten człowiek rzeczywiście jest oszołomem, czy został takim zrobiony. Tak samo krytycznie podchodzę do osób, które przez wiele lat uważałem za autorytety moralne.
Muszę też zrewidować swój pogląd na wiele aspektów historii kościoła. Niejednokrotnie okazuje się, że to co było przedstawiane jako zbrodnie płynące z dzikiego katolickiego fanatyzmu, nie było zbrodnią, a jeżeli było to  katolicyzm nie odgrywał tam roli sprawczej. 

 

Lewin
O mnie Lewin

Taki sobie zwykły szary obywatel...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura